Dlaczego warto pójść na pielgrzymkę?
Może po to, by: 
- pogłębić swoją więź z Panem Bogiem (to brzmi banalnie, ale naprawdę po tych 11 dniach łączność się poprawia ;))
- doświadczyć niezwykłości pielgrzymkowych Eucharystii, Nabożeństw Pokutnych i Adoracji - prawdziwych wyciskaczy łez
- zobaczyć prawdziwą radość, którą daje wiara (udział w pierwszej pielgrzymce zupełnie zburzył moje wyobrażenie pielgrzyma.
         Spodziewałam się tam osób z wiecznie złożonymi rękami, smutnych, skupionych i wpatrzonych w asfalt. Już pierwszy etap pielgrzymki całkowicie zmienił moje myślenie. W rzeczywistości oczywiście jest czas skupienia, ale nie brakuje też spontanicznych śpiewów, radosnej modlitwy, żartów, uśmiechów bez powodu i wszechobecnej życzliwości) 
- przekonać się, że w Kościele jest miejsce dla młodych ludzi, a chodzenie do kościoła nie jest tylko domeną ludzi starszych
- pokonać własne „nie chce mi się”, „nie dam rady” (w życiu bym nie pomyślała, że ja wiecznie unikająca chodzenia pieszo, przejdę jednego dnia 45 km z uśmiechem na ustach i jeszcze będzie mi mało) 
- nabrać dystansu do spraw, które na co dzień wydają się nie do przeskoczenia, a po pielgrzymce są jedynie maleńkimi niedogodnościami 
- docenić to, że ma się naprawdę wiele, choć na co dzień się tego nie zauważa 
- poznać innych ludzi, którzy próbują w sensowny sposób znaleźć swoje miejsce w tym skomplikowanym świecie 
- doświadczyć życzliwości od nowopoznanych osób, które często potrafią niesamowicie wesprzeć prostymi gestami (zaproponowanie wody, niesienie plecaka, rozmowa czy choćby zwykłe kroczenie obok w milczeniu kiedy ma się kryzys… Tak proste, a tak budujące). 
- zanieść na Jasną Górę tę jedną, konkretną intencję, która w moim przypadku zostaje ZAWSZE wysłuchana! 
- móc uklęknąć przez obrazem Pani Jasnogórskiej i tak zwyczajnie cieszyć się, że się tam dotarło i wylać przy tym morze łez radości 
- przestać zastanawiać sie „co pomyślą inni?”, wziąć mikrofon do ręki i śpiewać dopóki gardło się nie zedrze 
- przekonać się, że na zegarku jest też godzina 3 i 4 rano :)
Co dała mi pielgrzymka? 
- wiarę w ludzi i ich bezinteresowną pomoc (Każdy nocleg na kwaterze i powitanie w mijanych miejscowościach jest dowodem na to. Ludzie cieszą się z naszej obecności, dzielą się tym, co mają, choć czasem widać, że żyją skromnie. Dzielą się swoimi historiami życia. Nie zapomnę małżeństwa, którego kuzynka będąca w śpiączce zmarła w dniu kiedy przyjęli nas do siebie na nocleg. Ich postawa i to co powiedzieli było niesamowitym świadectwem prawdziwej wiary) 
- nowe znajomości, bo z niektórymi osobami poznanymi kilka lat temu podczas pielgrzymki nadal utrzymuję kontakt 
- większą wiarę w siebie
- 11 pęcherzy na jednej stopie :).
Ewa, lat 25
